Kasia i Piotrek.
Na ich ślub jechaliśmy trochę w ciemno. Nie znaliśmy ich wcześniej. Wiedzieliśmy o nich tyle, że Kasia ma miły, ciepły głos, cała ślubna “akcja” wydarzy się na warszawskim Wilanowie a na wesele udamy się do cudownej Villa Julianna. Jak to zwykle bywa, rozdzieliliśmy się na czas przygotowań – Gosia u Kasi, Łukasz u Piotrka.
I niemal w jednym czasie zaczęliśmy pisać do siebie wiadomości, żeby krótko zdać sobie szybką relację z przygotowań u jednej i drugiej rodziny. Okazało się, że obydwoje trafiliśmy do niesamowicie gościnnych, wyluzowanych i otwartych ludzi. Piotrek ubierał się nieśpiesznie u siebie, natomiast Kasia z rodziną dokarmiała nas pierogami żeby przypadkiem nie zabrakło nam sił do pracy. 😉
Po spokojnych przygotowaniach i ceremonii pełnej spontanicznych reakcji, przybyliśmy do Villi Julianny w podwarszawskim Julianowie. Sala dobrze nam znana, a za każdym razem oczarowująca nas na nowo połączeniem eleganckiej białej oranżerii i otulającej ją z zewnątrz i od wewnątrz zielonej roślinności. Przyjęcie rozpoczęło się od przemowy Młodych i taty Piotrka, które wywoływały na przemian wielkie wzruszenia i salwy śmiechu… 😉 Następnie naszym oczom ukazała się nie kto inny, a piosenkarka Anna Karwan, której zapowiedź pierwszego tańca połączona z zanuconą melodią, okazała się niespodzianką dla Młodych od ich bliskich!
Resztę tej historii zobaczcie sami…