Gdy pisaliśmy z Anią niedługo przed ich ślubem, zachwycaliśmy się starym młynem, przy którym miało się odbyć ich wesele. Już od spotkania i podpisania umowy mniej więcej przeczuwaliśmy co się święci. I tak w czasie tych ostatnich przedślubnych pogawędek Ania zapytała, czy przypadkiem nasze wyobrażenia odnośnie miejsca ich wesela nie są zbyt wielkie, bo przecież to takie zwykłe miejsce, to i tamto do dopracowania… I wiecie co? W dniu wesela okazało się, że rzeczywistość znacznie te wyobrażenia przerosła!
Na przygotowania każde z nas pojechało w inną lokalizację. W sumie często tak bywa. Gosia u Młodej, Łukasz u Młodego. Już na tym pierwszym etapie zaskoczyły nas dopracowane detale, o jakie zadbali Młodzi i ich bliscy. Fenomenalne dekoracje w leśnym stylu. Wszechobecny motyw lisków. Psy Ani i Marcina – Łajka i Wojski – również przygotowane do uczestnictwa w ich ceremonii! (Łajka miała nawet swój własny leśny wianek na szyi!) Przygotowania upłynęły na pełnym luzie, w towarzystwie przyjaciół i rodziny, zakończone wzruszeniami bliskich i dobrym słowem na tę nową drogę. Po tym udaliśmy się do kościoła, w którym Ania i Marcin zostali powitani przez niezły oddział ich znajomych harcerzy. W akompaniamencie gitar i pieśni wyśpiewanych przez harcerzy, Młodzi przyrzekli sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską. A po mszy wszyscy wyruszyliśmy w długą drogę na miejsce wesela… 😉
I tu zaczyna się kolejny rozdział opowieści. Nie sposób słowami dobrze oddać tego co się tam działo. Zdjęcia opowiedzą Wam w tym przypadku dużo więcej… Wesele Ani i Marcina odbyło się w Młynie Gąsiorowo, na północ od Warszawy. Część jadalniana mieściła się we wnętrzach w staropolskim stylu, które Młodzi z pomocą znajomych zdecydowali się udekorować samodzielnie, również nawiązują do natury i lasu. Natomiast parkiet i pozostałe atrakcje znajdowały się na zewnątrz, pod chmurką. Parkiet oraz strefy chillu z hamakami oświetlone były małymi cudnymi lampeczkami, które wieczorem stworzyły mega klimat… Skoro już jesteśmy na etapie strefy chillu, to wspomnimy tylko, że po raz pierwszy byliśmy świadkami weselnego wypoczynku na snopkach słomy lub na hamakach i leżakach, z piwkami lub nalewkami w ręku. Coś cudownego! Prawdziwie sielski klimat! Całą imprezę poprowadzili fenomenalni Panowie od Muzyki. Za wyciągnięcie tylu osób na parkiet i takie zaangażowanie w całą zabawę, należą im się od nas brawa. Nie da się ukryć, że dzięki nim goście praktycznie non stop szaleli na parkiecie, zupełnie zapominając o tym, że przez cały dzień towarzyszyły nam temperatury ponad 30 st. C… Cała ekipa zebrana w Młynie Gąsiorowo wznieciła istny OGIEŃ na parkiecie! Nie wierzycie nam?? To obejrzyjcie ten reportaż…